Your native language

عربي

Arabic

عربي

简体中文

Chinese

简体中文

Nederlands

Dutch

Nederlands

Français

French

Français

Deutsch

German

Deutsch

Italiano

Italian

Italiano

日本語

Japanese

日本語

한국인

Korean

한국인

Polski

Polish

Polski

Português

Portuguese

Português

Română

Romanian

Română

Русский

Russian

Русский

Español

Spanish

Español

Türk

Turkish

Türk

Українська

Ukrainian

Українська
User Avatar

Sound


Interface


Difficulty level


Accent



interface language

en

Lyrkit YouTube Lyrkit Instagram Lyrkit Facebook
Cookie policy   |   Support   |   FAQ
1
register / login
Lyrkit

donate

5$

Lyrkit

donate

10$

Lyrkit

donate

20$

Lyrkit

And/Or support me in social. networks:


Lyrkit YouTube Lyrkit Instagram Lyrkit Facebook
Taco Hemingway

Marsz, Marsz

 

Marsz, Marsz

(album: Trójkąt Warszawski - 2014)


Wbijam tam z grubej rury, upijam się, mówię bzdury
I zaraz dostanę mandat, bo warczy ten kundel bury
Funkcjonariusza widzę, co łypie ze suczej fury
Bo widział jak tańczę w kroplach deszczyku z tej rudej chmury
Drga mi grdyka, nie słyszę, bo gra muzyka
Te dziewki ciągną te kreski (nie wspomną o Mazowieckim)
Me serce znów za mną tęskni, bo znowu te lufy łykam
I całe od kul dziurawe i jak Rambo kuśtykam
(W tym mieście) nikt już nie tańczy
(W tym mieście) tango to frykas
Panowie owocowi chcą bananem mango dotykać
Gardło nam usycha po narkotykach
Każdy się z czartem i niefartem i ze szklanką boryka
Biały proch Ci leci na czarne szpilki
Pewnie wciągasz biel, jak kiedyś wciągałaś Big Milki
Jestem tu, powiedzieli mi, że wyszłaś o pierwszej
A twoje usta się błyszczały jak lipcowe czereśnie

Ciebie znowu nie było
Gdybyś nie istniała, miastu by wygodniej się żyło
Jestem tu. Byłem tam. Zresztą w sumie, kto nie był?
Jest tu cała WWA, z wyjątkiem Ciebie
Jestem tu, byłem tam, poszłaś z koleżankami
Na tych nogach, które ja nazywam karabinami
No to marsz, marsz
Marsz, marsz, marsz

Szukam cię po shot-barach
Z dziewczynami wyglądacie jakbyście były na Oscarach
Ja i koledzy oświadczymy wam się od zaraz
Choć stanowimy pewnie jakąś bandę ciot dla was
Wiążesz włosy w cebulę
I pewnie świat Cię denerwuje jak Alutka Jędrulę
Pewnie Cię bolą oskrzela, a teraz dymem je czule
Opatuliłaś i zamawiasz sobie wódkę z Redbullem
Latacie po mieście jak Bójka, Bajka, Brawurka
Dźwigając swoje atrybuty: wóda, szampan, bibułka
Dzika jak pustynne kresy, stepy, tajga i dżungla
A twoje rzęsy wobec mężczyzn jak łańcuch dla kundla
Szukasz zapalniczki, ja bym dał Ci ogień
I nękał wzrokiem jak proboszcz, który gwałci bogiem
No, mon dieu, wciąż kochasz mnie, ja w to nie wątpię
Chociaż w zeszły piątek przecież poszłaś za tamtym Piotrkiem?

Ciebie znowu nie było
Gdybyś nie istniała, miastu by wygodniej się żyło
Jestem tu. Byłem tam. Zresztą w sumie, kto nie był?
Jest tu cała WWA, z wyjątkiem Ciebie
Jestem tu, byłem tam, poszłaś z koleżankami
Na tych nogach, które ja nazywam karabinami
No to marsz, marsz
Marsz, marsz, marsz

Lubisz muskulaturę
Gestykulujesz, jakbyś znów zdawała ustna maturę
Gdy ciebie widzę momentalnie zamiast mózgu mam dziurę
Chce z tobą chadzać po knajpach, zamawiać kus-kus na spółę
Potem w nocy się kochać i rano zamawiać pizzę
Bo jesteś fajna i dobra, tylko że w złym towarzystwie
Wolicie koksować w loftach. My raczej browar przy Wiśle
Może cię pojmam i koszmar Ci zrobię, żeby się przyśnić?
Okej, za daleko
Ale chyba się zatrułem znów nóżkami z galaretą
Jutro będzie masa ibupromów, potem kawa, mleko
Ale póki mogę się na nogi dzisiaj stawiam setą
Gorzka ruda chmura znowu kropi
Zastanawiam się co robisz i gdzie teraz stawiasz kroki
I dlaczego mi nie odpisujesz, kurwa, błagam odpisz!
Nagle jesteś, rzucam setką gdzie popadnie, bo nie zdążę jej dopić
No, i
Butla się tłucze o chodnik
Idzie jakaś para do taksówki, chyba to Grosik
A ty drąc się w niebo głosy do chłopaka podchodzisz
I krzyczysz coś, co sugeruje, że się znacie z przeszłości
Ile minęło sekund? No, maks trzy
On bierze tamtą drugą i rzuca do taksy
To jest jest ten cały Piotr? Kurwa mać, jestem tak zły
Rzuciłbym butem w Ciebie gdyby to nie były air maxy
Tragicznie zakochana...
Pocieszyłbym Cię ale muszę iść do domu, żeby chlać do rana
Nie chodzi o to, że się kochasz w jakichś innych panach
Ale w tej szui, która miastu znana?
Dramat
Byłem tam. Zresztą w sumie, kto nie był?
Jest tu cała WWA, z wyjątkiem Ciebie

Zabawa, gospodarze obiecują dobry nastrój, muzykę prima i obecność dziewczyn większą niż zazwyczaj

done

Did you add all the unfamiliar words from this song?