Your native language

عربي

Arabic

عربي

简体中文

Chinese

简体中文

Nederlands

Dutch

Nederlands

Français

French

Français

Deutsch

German

Deutsch

Italiano

Italian

Italiano

日本語

Japanese

日本語

한국인

Korean

한국인

Polski

Polish

Polski

Português

Portuguese

Português

Română

Romanian

Română

Русский

Russian

Русский

Español

Spanish

Español

Türk

Turkish

Türk

Українська

Ukrainian

Українська
User Avatar

Sound


Interface


Difficulty level


Accent



interface language

en

Lyrkit YouTube Lyrkit Instagram Lyrkit Facebook
Cookie policy   |   Support   |   FAQ
1
register / login
Lyrkit

donate

5$

Lyrkit

donate

10$

Lyrkit

donate

20$

Lyrkit

And/Or support me in social. networks:


Lyrkit YouTube Lyrkit Instagram Lyrkit Facebook
Białas

Jestem Raperem

 

Jestem Raperem

(album: #nowanormalnosc - 2016)


I co, siadam na konia i wio, skurwysyny a sio
To jest SB Maffija
I co, wsiadam na konia i wio, skurwysyny a sio
To jest SB Maffija to Ziomal

Miało być dobrze, a że wyszło lepiej to mało istotne
Przestudiuj w necie se naszą historię
Dasz propsa wcześniej, to mało wygodne
Dziś płoną pochodnie i co? Skurwysynu i co?
Różnie było i co? Dzisiaj się śmieję wam w mordę

Kiedy nudzą się wychodzą z siebie, siebie
SB zabija bo zła tonacja, taki ma odruch
Wiesz kiedy raper wybucha gniewem? (Nie wiem)
Gdy nie wyciąga nic na czysto jak jakiś autotune
Nie ma dla ciebie technika znaczenia, weź zrób sobie przerwę w jedynkach; diastema
Mówią, że nie mam nic do powiedzenia a to wszystko co mają do powiedzenia
Mój fejm to niby jest ślepy traf, zjeść was to łatwiej niż przepić hajs
Ci co nie chcieli kiedyś z nami nagrać dziś chcą się zjednoczyć jak Fetty Wap

Ty pizdo pachniesz Celine Dion, a moje ziomy wciąż selling dope
Zapłacisz haracz jebany idioto, to będzie twój kurwa street credit, won
Moja laga coraz bardziej znana wśród groupies
One się nachapią fejmu, muszę to z siebie wyrzucić, łapiesz?
Ja jestem raperem, więc obowiązki mam żadne
Kiedyś truełeb gadał, dzisiaj spluwa jak gada łajzo
To znaczy, że się opłaca gun talk
Nadal pozdrawiam zazdrośników, przecież gwiazda ze mnie
Wierzę w tych co w razie przypału wysłaliby rakietę

To tak grube, że się dziwię, że ślina ma siłę to przynieść na język
Co za delivery, kocham te litery, wokal zmienić w przemysł
Tu była linia produkcyjna, pójdę do burdelu i go zamknę
Bo je wszystkie rozkurwię, nawet egocentrycy dziś się kręcą wokół mnie
Jak przyjdzie nowa fala nie przesiąknę, taki progres, że mnie ganiaj teleportem
Oni do granicy gminy a ja świat se przemierzam
Pojawiam się i znikam; fanpage Pezeta
Jak raz ci wejdę w playlistę, nie wyjdę już; żarówka z ust

Miało być dobrze, a że wyszło lepiej to mało istotne
Przestudiuj w necie se naszą historię
Dasz propsa wcześniej, to mało wygodne
Dziś płoną pochodnie i co? Skurwysynu i co?
Różnie było i co? Dzisiaj się śmieję wam w mordę

Patrząc w przeszłość, robię za dużo jak Bo Jackson, i na dobre mi wychodzi to
Powiedz tym hejterkom, że mój sukces mnie paraliżuje przez co nawet już nie boli to
Błędów nie analizuję, to za dużo mnie kosztuje jak bilety na pendolino, jak pieprzony sort
Najpierw ziomy, później wrogi wzrok, to przez trajektorii zwrot
Tu nie możesz trzymać obu stron jakbyś walił konia
Ja nigdy nie zacząłem panikować, chociaż mogłem się załamać, z nimi walić towar
Odrodziłem się jak łazarz by zaryzykować, to ziomal

No i gdzie to mnie przywiało teraz, jestem gdzieś po drugiej stronie kabla
No bo było mi za mało zbierać resztki tego czego nie zdołali zabrać
A dziś tak to bangla, tysiąc kumpli więcej, chcieli w ściemę zagrać
Chcą podawać ręce, ich prawda w lombardach
A automat w szczęce, pieprzą co wypada, pieprzyć, ja to pieprzę
Zmieniam się na lepsze i nie czuję ran, spóźniony na lekcję, mając własny plan
Słyszałem, że nie chcę wbić się w wyższe kręgi
Kto podniesie pensję do potęgi?

Nawet po zaczepkach łaki nie podskoczą do nas
Te parole marne co ich zjadam na śniadanie
Lubię gdy poprzeczka jest wysoko postawiona
Wtedy wpadam w pole karne i wpierdalam brazilianę, bang
Bit wali po garach, opada kopara ci w dół
Nie muszę się starać by złamać cię zaraz tu w pół
Dzwoni mi tu Beezy z zaproszeniem na szybkości
W obronie dewizy na scenie nie ma już miłości
I mogę, wbić się porapować gości, z takimi wersami co mogą porachować kości, i ogień
SB Maffija i Bezczel, kto jeszcze tu nieźle nawija, i co

Miało być dobrze, a że wyszło lepiej to mało istotne
Przestudiuj w necie se naszą historię
Dasz propsa wcześniej, to mało wygodne
Dziś płoną pochodnie i co? Skurwysynu i co?
Różnie było i co? Dzisiaj się śmieję wam w mordę

done

Did you add all the unfamiliar words from this song?