Your native language

عربي

Arabic

عربي

简体中文

Chinese

简体中文

Nederlands

Dutch

Nederlands

Français

French

Français

Deutsch

German

Deutsch

Italiano

Italian

Italiano

日本語

Japanese

日本語

한국인

Korean

한국인

Polski

Polish

Polski

Português

Portuguese

Português

Română

Romanian

Română

Русский

Russian

Русский

Español

Spanish

Español

Türk

Turkish

Türk

Українська

Ukrainian

Українська
User Avatar

Sound


Interface


Difficulty level


Accent



interface language

en

Lyrkit YouTube Lyrkit Instagram Lyrkit Facebook
Cookie policy   |   Support   |   FAQ
1
register / login
Lyrkit

donate

5$

Lyrkit

donate

10$

Lyrkit

donate

20$

Lyrkit

And/Or support me in social. networks:


Lyrkit YouTube Lyrkit Instagram Lyrkit Facebook
Białas

Neuron (NOCNY Remix)

 

Neuron (NOCNY Remix)


[Solar:]
Jak to brak siódemki z przodu, oj nie było tak od prawie dekady
Chudy jak nigdy, a nie czułem jeszcze takiej przewagi
Bo dzisiaj mogę, nie muszę, tylko se pizze wcinam
A to mi pisze ghostwriter na tabliczce Ouija
Ja to fraktal co leci przez astral i mija, i mija wciąż te manekiny
Że sztuka odchamia jak dla mnie to łgarstwa
Bo byłem w muzeum techniki, widziałem tam wasze rymy
Nie pale szlugów, nigdy nie brałem dragów
Nigdy nie miałem długów, mam na to szczelny zawór
Jestem marzeniem teściowych i zmorą dla branży
Dla chcących wypłynąć zaporą na Jangcy
Nie śledzę was, śledzę tylko wasze ruchy
Za wszelkie wyjebki nie czuję żadnej skruchy
Bo czasem wygrywasz, a czasem się uczysz
Bo czasem wygrywasz, a czasem się uczysz

Wszystko idzie po myśli jak neuron, tylko czekam coś się spierdoli
Ja staję się łajzą wybredną i pasę wciąż mój konsumpcjonizm
Wszystko idzie po myśli jak neuron, tylko czekam coś się spieprzy
A przecież coś jebnie na pewno, z sukcesem w parze chodzą lęki

Lęk lęk, w mojej głowie ciągle lęk
Lęk lęk, w mojej głowie ciągle lęk
Lęk lęk, w mojej głowie ciągle lęk
Lęk lęk, w mojej głowie ciągle lęk

[Białas:]
Nie wszystko co robię jest okej
Bo nie jednemu raperowi zabrałem marzenie
Ale nie załamuj się ziomek
Ludzie nawet jak nic nie mają to mają znaczenie
Typie ja nigdy nie czekam na cud
Pracuję, brakuje tchu
I piszę to nawet jak dość mam
Bo jutro nic może ze mnie nie zostać
Albo los zabierze wszystko co rozdał
Co dzień gadam o nowych możliwościach
I robię też kolejny krok bliżej końca
Jestem królem raperów rujnuje ich życia
Teraz jak mam w kurwę papieru, dopiero na grubo mogę zacząć pisać
Stałem się marzeniem dla ludzi i karą dla siebie
Jak możesz to przekaż to wszystkim Ikarom na niebie

[Solar:]
Wszystko idzie po myśli jak neuron, tylko czekam coś się spierdoli
Ja staję się łajzą wybredną i pasę wciąż mój konsumpcjonizm
Wszystko idzie po myśli jak neuron, tylko czekam coś się spieprzy
A przecież coś jebnie na pewno, z sukcesem w parze chodzą lęki

Lęk lęk, w mojej głowie ciągle lęk
Lęk lęk, w mojej głowie ciągle lęk
Lęk lęk, w mojej głowie ciągle lęk
Lęk lęk, w mojej głowie ciągle lęk

Dziś robię muzę bez obaw o trendy
Jakbym się zapędził to mam dywidendy
Nie mogłem marzyć o takim komforcie
Mam statek co płynie gdy zostaje w porcie
Świeże bułeczki idą jak nasze płyty
Mam kalendarz jak jebać nasz koniec
Właśnie słyszysz jak nasze, nasze, nasze, nasze zamieniam na moje
Pierdolę Toyote Corrole co miała tyle lat co gimby na koncertach zwykle
Co z tego, że gimby, gimby, gimby na gimbach chętnie też przytnę
Pierdolę pokoje za pięć dych na dwoje we Władku, dlatego się dwoje i troje na majku
Nie mogę znów przełknąć porażki zapomnij, dwa palce i zwracam kurwę na chodnik

done

Did you add all the unfamiliar words from this song?