Your native language

عربي

Arabic

عربي

简体中文

Chinese

简体中文

Nederlands

Dutch

Nederlands

Français

French

Français

Deutsch

German

Deutsch

Italiano

Italian

Italiano

日本語

Japanese

日本語

한국인

Korean

한국인

Polski

Polish

Polski

Português

Portuguese

Português

Română

Romanian

Română

Русский

Russian

Русский

Español

Spanish

Español

Türk

Turkish

Türk

Українська

Ukrainian

Українська
User Avatar

Sound


Interface


Difficulty level


Accent



interface language

en

Lyrkit YouTube Lyrkit Instagram Lyrkit Facebook
Cookie policy   |   Support   |   FAQ
1
register / login
Lyrkit

donate

5$

Lyrkit

donate

10$

Lyrkit

donate

20$

Lyrkit

And/Or support me in social. networks:


Lyrkit YouTube Lyrkit Instagram Lyrkit Facebook
Guzior

Sen Na Jawie

 

Sen Na Jawie


Jestem na szczycie świata
Wyławiam z nad chmur wiatr
Gdzie się na trzecie składa się mój stan
Jak gra słów zdań
Których składnie formuje na niebie na level wysoko
Jak nie wiem gdy miałem bucha z blanta
To ma być idealne lecz nie jest, nigdy nie jest #DżumaGranda
Męczy mnie to wieczny detoks
Palić nie będę pić też nie
Miękki beton pieprzyć detoks
Wezmę jeszcze, dzięki nie jest mi lżej
Jesteś remedium na cieższe poranki zaręczam
Memedium do tamtych paru wymiarów odkręcam
Slow-mo, monotonność, poligamia, więc przechylam
To nie wolność choć zdaje się wydawać jakby nią była
Wszystko leje się jak woda, he
Umysły na to podatne
Kleje to tak że przyprawia o zawrót głowy #butapren
Restartuję rapgrę
Pierdolę nie robię save-ów
Nagnę blantem rzeczywistość
Weź człowieku stestuj ten luz
Fioletowy spowalnia, przezroczysty przyspiesza
40-sto% to tego roztworu do gardła to wlewam by ból mi uśmierzał

Jest parę rzeczy, które leczy moją duszę, niszczy ciało
Muszę grzeszyć nałóg
Rzeczywistość, którą widzę halun
Ten kwas osiadł gdzieś w psychice i nie widzę nic poza nim
Biję się z głosami w bani
Krzyczę, zanim mnie to strawi, czaisz?!
Czasem za nic nie jarzę jak działa to na mnie i jak mną manipuluje
Pulsacyjnie uderza w neurony
Algorytm się jebie jak nie wiem
Złość bierze tu górę
Pruję przez chmurę w mych płucach
Wystudzam się szlugiem. To głupie, tak lubię, zarzucam
Swoiste smoliste płaszcze na płucach i nucę
Ten track, który przy szlugu zanucam
Jestem zły i jestem niezły w tym
Nawet cierpkie ciężkie łzy wywołam u ciebie
I cię zostawię... z tym
Sam budzę demony tu we mnie
Nie łudzę się. Wiem, że to jest, ziom, jebnięte
Przez pryzmat denka butelki się przyznam, że trudno nie dostrzec tu piękna ucieczki

Słońce przebija przez kurz w powietrzu
Dalekiego rażenia promienie
Światło nadzieje rodzi ślepców
Nabieram się na marzenia wciąż gonię je
Pragnienie spełnienia ich
Wspomnienia mi spopiela dziś skronie me
A schronienie niegdyś miały między nimi płomienie

Słońce przebija przez kurz w powietrzu
Dalekiego rażenia promienie
Światło nadzieje rodzi ślepców
Nabieram się na marzenia wciąż gonię je
Pragnienie spełnienia ich
Wspomnienia mi spopiela dziś skronie me
A schronienie niegdyś miały między nimi płomienie

done

Did you add all the unfamiliar words from this song?