Your native language

عربي

Arabic

عربي

简体中文

Chinese

简体中文

Nederlands

Dutch

Nederlands

Français

French

Français

Deutsch

German

Deutsch

Italiano

Italian

Italiano

日本語

Japanese

日本語

한국인

Korean

한국인

Polski

Polish

Polski

Português

Portuguese

Português

Română

Romanian

Română

Русский

Russian

Русский

Español

Spanish

Español

Türk

Turkish

Türk

Українська

Ukrainian

Українська
User Avatar

Sound


Interface


Difficulty level


Accent



interface language

en

Lyrkit YouTube Lyrkit Instagram Lyrkit Facebook
Cookie policy   |   Support   |   FAQ
1
register / login
Lyrkit

donate

5$

Lyrkit

donate

10$

Lyrkit

donate

20$

Lyrkit

And/Or support me in social. networks:


Lyrkit YouTube Lyrkit Instagram Lyrkit Facebook
Kizo

Miasto Cudów

 

Miasto Cudów

(album: TROYA - 2017)


To miasto cudów ziom
To miasto cudów nocą

Ja wchodzę na bity jak zwierzę, jak bym był tu nabity [teską?]
Ty wchodzisz jak menel ujebany tanią berbeluchą z Tesco
Przejrzałem na oczy, gdy oni dostrzegali mnie tutaj ledwo
Dziś dzwonią, pytają, błagają i proszą bym materiał jebnął
Ja pochodzę z miejsca, gdzie ludzie miewają skamieniałe serca
Gdzie rzadko komuś wystarczy uczciwie zarobiona pensja
I wyjebane na to, czy mi się czają te kundle pod chatą
Tu dzieją się cuda na blokach
Jak Midas ozłaca swe życie tu niejeden chłopak

Ona ma wzrok jak Meduza
Mimo tego w niej każdy chłop się zadurza
Każdy blok kryje cuda
Sypie się jak proch, słuchają dzwoni suka
Chłopaki pierdolą tu system
Ci poszukiwani tu zwykle, jak mogą okupują zielona wyspę
Mają tam pizdę, daleko mordy najbliższe
Rodzina, kobieta, chcieli się spełniać, a to nie ich sen
To nie tak, to nie tak
I kładą się sami i cali wkurwieni, choć na wolności to tak jakby w celi
Bo nagle stracili to wszystko co mieli

Miasto cudów, GDA, GDA, miasto cudów (miasto cudów)
Miasto cudów, GDA, GDA, miasto cudów (miasto cudów)
Miasto cudów, GDA, GDA, miasto cudów (miasto cudów)

To miasto cudów ziom
To miasto cudów nocą

Miasto mi dało natchnienie, by tworzyć materiał
To cud, sen się spełnia, wytwórnia, wyjazdy, biżuteria
To dobra materia i z dobrą energią to gramy
Na tle pejzaż, nowe osiedla i stare bramy
Bonga na balkonach, [?] chamy
Nie robię tu żadnej reklamy (nie)
My śmietankę spijamy
Choć byłem przyparty do ściany
Nie wiedziałem, że powstaną materiały
Takie jak te, nie sądziłem, że dam radę
Teraz tu z moim składem, zaznaczamy na mapie GDA
Wiele historii tu ludzi co ciągnie do grubych rzeczy
Harmonia i spokój w domu, im to nie leży
Widziałem takich co siadali do obiadu do pustych talerzy
Znam takich co na [ananasach?] treningowych i na tych zależy
Miasto gdzie spotkasz się z cudem lub klęską
Podjeżdża jakiś banan ojca S-ką
W głośnikach numer o tym, jak w życiu jest ciężko
Z nim dupa, która od rana, karmiona kreską jej fet magazynie
A fura Ford Escort, lecz serce dobre ma chłopak
Ona to zwykłe ścierwo

Miasto cudów co nie chciało mnie rozpieścić za bardzo
Po czasie doceniam, bo wszystko co mam zdobyłem ciężką pracą
Tu gdzie przeszkadza sąsiadom zapach jarania na klatkach
Chwila relaksu po dniu kombinacji, nie kuma sąsiadka

To miasto cudów ziom
To miasto cudów nocą

Raz, raz, joł
Tu gdzie [bzury?] mają wciąż puste kiermany, a butelki ciągle pełne
Sąsiad próbuje podsłuchać przez ściany czy nikt nie sieje ferment
Każdy o każdym tu wie wszystko
Każdy na każdy wypowie się temat
A jak się go spytasz, skąd się dowiedział
To powie, że mu powiedział kolega
Ja biegam sobie pomiędzy i staram się nawet nie patrzeć
Te dzieciaków dla których feta z mefedronem to tu główne atrakcje
Tu gdzie klatki bez widny, a po każdej klatce chodzą windykację
Zerwane filmy, rano przypomnisz sobie tu wszystko, klatka po klatce
I choć serce bije w klatce, jesteś uwięziony w klatce
Dobrze znam to uczucie, dobrze wiem, ja wiem
Czuję się tutaj jak w pułapce, uciec stąd to nie jest łatwe
To miejsce daje Tobie i zabiera tlen
I nie liczysz, który mija dzień, już
Gdy marzenia odeszły w cień
Choć trzymałeś swoje życie w ręku
To miasto zmusza by zacisnąć pięść
I czekasz na moment, który ma chyba wcale nie nadejść
Bo widzisz jak wielu czekało, a nie doczekał się żaden
Nagły zwrot akcji, wszystko wychodzi na prostą powoli
W momencie, którym zaczynasz się z tego cieszyć
Wszystko się idzie pierdolić... jebać

done

Did you add all the unfamiliar words from this song?