Mięso
(专辑: Trójkąt Warszawski - 2014)
Siedzę dwie godziny w
Planie B
sam Miałaś już być moją żoną, ale dalej bez zmian Trzy godziny w
Planie B
sam Miałaś już być moją żoną, ale dalej bez zmian Życie to stek bzdur, z
tym że ja poproszę krwisty Nie odbierasz telefonu, więc wysyłam listy Już przestało padać i
na miasto pełzną glizdy Pewnie wszystkie też na randkę z
Tobą, co za pizdy Moje kiedyś zdrowe płuca produkują gwizdy Klekotanie, szumy, świsty, piłem gin przed wizytą internisty Ciągle mówię mu o
płucach, ale on mnie nie chce słuchać Mówi: “sukinsynu, idź z
tym” Zdrowy mózg stale produkuje złe sny A
wspomnienia gonią mnie jak ta linijka z
Beksy: Dałem ci unikatowe rzeczy jak te Peweksy Ale ty mówisz o
mnie teraz per “eks-typ” Nie mam Ciebie, nie mam nic, tylko teksty Które w
mym notesie ciągle gryzą się jak wściekłe psy Od szaleństwa ciut-ciut, w
mózgu chłód i
brud A
serce trzęsie się jak epileptyk Tyle godzin w
Planie B
sam Miałaś już być moją żoną, ale dalej bez zmian Życie to: Bieg przez kosmos. Trochę łez, czasem rozkosz Potem: lepka pajęczyna w
pustym portfelu Życie to: Bieg z
flagami między barykadami Podczas gdy śmierć goni i
krzyczy: “Stać, obywatelu!” Proszę otworzyć neseser (okej) Proszę nam podać swój PESEL (okej) Proszę nie martwić się światem i
pańskim własnym jestestwem Proszę pamiętać: nie ma duszy, pan po prostu jest mięsem Proszę nam podać swój PESEL... Wszyscy szczęśliwi ludzie: proszę przestać mnie wkurwiać Bo wszystkim szczęśliwym ludziom planuje dzisiaj coś urwać I
wszystkie te ząbki śliczne chodniczkiem się będą turlać Jak ciągle mi tak będziecie tu świecić nimi, no kurwa mać To nie komedia, Antygona ma wzór wam dać Tutaj ma być tragedia, obok antyczny chór ma stać Proszę, idźcie się zabić, poważnie, sam mogę sznur wam dać Albo jakiś karabin, lecz idźcie wy wszyscy w
trumnach spać Ja nie sypiam, łykam energetyki Widzi pan, no jak mam sypiać, gdy wszędzie przeklęte krzyki? Słyszę imprezowiczów rozmowy i
lepkie rzygi I
jeszcze mi skrzypek gra coś pod oknem, choć nieźle skrzypi... Poza tym czekam, czekam na jej telefon W
płucach wiruje tytoń, a w
żyłach pływa żelbeton I
znów mi ucieka życie, ja znowu gonię peleton Lecz życie jest coraz szybsze i
czmycha z
moją kobietą Olej sypianie, spanie zostaw szkieletom Czekam na Ciebie w
Planie B, będę tu czekał wieczność Piszę, a
ty ani me ani be, zrozum ranisz i
hańbisz mnie Przecież właśnie widziałem, na mieście bawisz się? Zabij się Ciągle czekam, plac Zbawiciela, chodź zbawić mnie Nie będę gryzł ani strzelał, chodź ze mną napić się Przecież widzę, że widzisz co Ci tu piszę Więc jutro spiszę to wszystko i
wszystko to upublicznię Tyle godzin w
Planie B
sam Miałaś już być moją żoną, ale dalej bez zmian Życie to: Bieg przez kosmos. Trochę łez, czasem rozkosz Potem: lepka pajęczyna w
pustym portfelu Życie to: Bieg z
flagami między barykadami Podczas gdy śmierć goni i
krzyczy: “Stać, obywatelu!” Proszę otworzyć neseser (okej) Proszę nam podać swój PESEL (okej) Proszę nie martwić się światem i
pańskim własnym jestestwem Proszę pamiętać: nie ma duszy, pan po prostu jest mięsem Proszę nam podać swój PESEL...