10 (morning sun)
(专辑: Hundred Bands - 2019)
Nie piszę tego na kartce, bo jej nie dostałem wtedy Jak się patrzy to dziwnie zabrzmi, ale mam kredyt Zaufanie do ciebie, nie wiem co nadal się dzieje Ale dzieje się najlepiej jak dotąd bo mam tu ciebie Jestem sławnym raperem, ale wolałbym nie wiedzieć Mnożę każdy interes no i
pełne mam kieszenie Ale mam interes na życie ważniejszy od tej kasy Dla mnie najważniejsze jest już nigdy cie nie stracić Jebać tych frajerów, którzy chcieli ciebie skrzywdzić Jebać tych debili, którzy mieli brudne myśli Wyzbyłem się grzechu, chyba dzisiaj jestem czysty I
chce twego uśmiechu, każdej zagojonej blizny Robię ci numery, ty numerujesz mi listy I
piszę na bezdechu, by nie być jak oni wszyscy Zamykasz mordę mi jak mordę na tej policji Jestem tu dla ciebie, a
nie dla jebanej pizdy Wyjebane mam kiedy znowu stworzą trap W
głowie tylko jeden plan, żeby znowu z
tobą spać (wiesz) Robiłem ten rap, chciałem tylko cie zagarnąć I
cały ten czas tak chciałem chwycić cie za gardło I
po drodze udało mi się chwycić mały banknot Bo chciałem mieć coś więcej, niż to pierdolone miasto Ale po drodze wstąpiłem w
miejskie bagno Pełne zielska, ty daj mi światło ale nie flashlight Ty daj mi światło, ale nie flashlight Ty daj mi światło, ale nie flashlight Ty daj mi siebie, ale nie spieprzaj Tak pięknie wyglądasz kiedy świeci moonlight Jesteś nie z
tej ziemi kiedy świeci pełnia Słońce w
nocy to paradoks tak jak loot na tobie Miałem siedem snów, dziś jest pełnia Nie miałem siedmiu kobiet jak konkurencja Ale dziś nie mam konkurencji tak jak moja jedna Słońce w
nocy to nie pierdolona brednia Dzisiaj nie ma mnie do sytu, bez beatu jest seks trap Tak pięknie wyglądasz kiedy świeci moonlight Jesteś nie z
tej ziemi kiedy świeci pełnia Słońce w
nocy to paradoks tak jak loot na tobie Miałem siedem snów, dziś jest pełnia Nie miałem siedmiu kobiet jak konkurencja Ale dziś nie mam konkurencji tak jak moja jedna Słońce w
nocy to nie pierdolona brednia Dzisiaj nie ma mnie do sytu, bez beatu jest seks trap Jebać tych frajerów, którzy chcieli ciebie skrzywdzić Jebać tych debili, którzy mieli brudne myśli Wyzbyłem się grzechu, chyba dzisiaj jestem czysty I
chce twego uśmiechu, każdej zagojonej blizny Robię ci numery, ty numerujesz mi listy I
piszę na bezdechu, by nie być jak oni wszyscy Zamykasz mordę mi jak mordę na tej policji Jestem tu dla ciebie, a
nie dla jebanej pizdy