Jak Skończymy
(专辑: ToNiePolskeYess Mixtape - 2012)
Skurwysyny, nie ma nic bez przyczyny Nie ma co się wozić, zobaczymy jak skończymy Nie chce wytykać palcem ludzi, którym nie poszło Bo może sam se nie poradzę z
codziennością Skurwysyny, nie ma nic bez przyczyny Nie ma co się wozić, zobaczymy jak skończymy Nie chce wytykać palcem ludzi, którym nie poszło Bo może sam se nie poradzę z
codziennością Robimy z
Be płytę, chuj wie po co właściwie Nie mam już nawet ochoty się widzieć z
tym skurwysynem Ciągle tylko pije, robi dupy po burdelach Wali koks co melanż, lubi kogoś sponiewierać Ja nie jestem lepszy, nie ma co pieprzyć I
tylko o
tym już potrafimy pisać teksty A
kiedyś se graliśmy na luzaku, sącząc piwko I w
trasę ruszaliśmy zajarani robić hip-hop Czemu do Ciebie mówię, skoro Cie tu nie ma? Może czytam Hip-Hop, a
jest napisane schizofrenia? I
tylko sobie wmawiam, że dni mi spoko płyną A
leże w
izolatce upierdolony śliną Dostaje więcej leków, niż Twoja apteka Ciągle coś majaczę, dziwi się nawet lekarz I
mi nie daje żadnych szans, mówiąc krótko A
rodzina mnie widuje tylko przez weneckie lustro Skurwysyny, nie ma nic bez przyczyny Nie ma co się wozić, zobaczymy jak skończymy Nie chce wytykać palcem ludzi, którym nie poszło Bo może sam se nie poradzę z
codziennością Skurwysyny, nie ma nic bez przyczyny Nie ma co się wozić, zobaczymy jak skończymy Nie chce wytykać palcem ludzi, którym nie poszło Bo może sam se nie poradzę z
codziennością Jestem po powrocie z
Anglii, bo w
Polsce hajsy Nie czekały na mnie, a
ile można mieszkać u
matki? Biorę hajs, biorę kredyt, za rękę partnerkę I
kupuję monstrualną kawalerkę Na parapetówę nie mam nawet kogo zaprosić Nie mam już rodziny, rapu ani dawnych znajomych Moje życie to obsługa wózków widłowych Ale mam gdzie upadać, nie mieć siły się podnosić A
może się zabije, stracę dom i
rodzinę? Będę spał na dworcach, ale do lepszego życia bilet Nie dla mnie, nie jestem na drodze do gwiazd Dzieciaki dają mi wino, jak je jebnę na raz Zawsze to kręcą i
wrzucają do netu Mój syn patrzy na śmierć swojego autorytetu Słucha mojego rapu, nie chce być nikim Za parę dni się dowie, że zamarzłem na ulicy Skurwysyny, nie ma nic bez przyczyny Nie ma co się wozić, zobaczymy jak skończymy Nie chce wytykać palcem ludzi, którym nie poszło Bo może sam se nie poradzę z
codziennością Skurwysyny, nie ma nic bez przyczyny Nie ma co się wozić, zobaczymy jak skończymy Nie chce wytykać palcem ludzi, którym nie poszło Bo może sam se nie poradzę z
codziennością Siedzę w
moim gabinecie, w
Baggy'ach i
czapce z
daszkiem Słucham dema, co mi je małolat dostarczył tu właśnie Wiem co ma w
bani i
jak bardzo mu zależy Sprawdzam całość, opiniuje i
mówię, by w
siebie wierzył Nie mogę go wydać, bo jednak biznes to biznes Ale paru producentów dla niego chociaż przycisnę Widzę, że nie zaczął od stworzenia listy gości Tylko usiadł, pomyślał jak przekuć skills'y w
propsy? A
może mi się uda, będę rapował bez przerwy? Nie chodzę na balety, mam zajęte weekendy W
tygodniu robię klip i
się dogrywam na mixtape'y A
moje marzenia mam na wyciągniecie ręki Gram koncerty takie, że sala pęka I
skala pęka, kochają mnie jak Evidence'a Jestem dowodem, że warto wierzyć w
marzenia Tam kurwa się widzimy, do zobaczenia!