A Do Z
(专辑: #nowanormalnosc - 2016)
Od A
do Z
Od Z
do A, do... Adoracja uśmiechy niewinne Na pierwszym spotkaniu się czuję jak filmie Nawet nie wiemy czy chcemy w
to wejść A
co dopiero czy coś z
tego wyjdzie Blokadę mamy oboje, bo nasze ostatnie miłosne podboje Sprawiły, że się wciąż boję ja o
wątrobę, a
ty o
serce Ciekawość tego, co będzie dalej jednak bierze już górę Chemia wędruje ku górze i
pierze półkule I
czuję, że ty też to czujesz Dotyk dłoni pierwszy, dotyk dłoni częstszy Dotyk zwiększanie powierzchni, czy coś z
tym zrobisz bejbi? Euforia, erotyka, już nie mówisz: "Nie dotykaj!" Coraz częściej u
mnie sypia, budzi mnie dźwięk jej budzika Fascynacja, grawitacja jakby nie miała już dla nas znaczenia I
każda minuta bez ciebie to kara co wiarę zabiera Gramy grubo bierzesz tabsy, czujesz, że to potrwa dłużej Chodzi dziś o
mocny orgazm, nie wkładanie bąbla w
wózek Hulaj dusza, piekła nie ma, prosta sprawa, my jesteśmy Starzy przyjaciele wszyscy w
cień odeszli Teraz są dla ciebie już bezużyteczni Integracja siema, mordy! Siema mamcia! Jak wrażenia? Ważny sprawdzian czy pasujesz do mojego otoczenia Jedność możemy stanowić i
zależy to teraz od nas jedynie Nurtuje w
kółko nas jedno pytanie od kogo zaraz po raz pierwszy wypłynie "Kocham cię!" i
wszystko jasne Wyznajemy sobie miłość przy zachodzie słońca na plaży Na początku mało kto przypuszczał, że naszej drużynie uda się wydostać z
baraży Lojalność obiecaliśmy sobie słowami, które padły przed chwilą Tak oddaliśmy się temu, co nas zatraciło Nasze drogi się rozeszły, coś jak Y
mała Przeszliśmy wszystko już od adoracji do zerwania Każdy się wtedy błąka, tak jakby był banitą Krążąc od jądra Słońca, aż po lodowaty Tryton Nasze drogi się rozeszły, coś jak Y
mała Przeszliśmy wszystko już od adoracji do zerwania Każdy się wtedy błąka, tak jakby był banitą Krążąc od jądra Słońca, aż po lodowaty Tryton Wow! To pierwsze wow, którym oboje się zachłysnęliśmy Dziś opada jak kurz na polu bitwy Melanż nas niszczył tak ujawniła się każda zła cecha To, co wykrzykiwaliśmy pijani przecież nie przejdzie ot tak, bez echa Nerwy ciągłe, weź już, kurwa, zamknij mordę! Zamiast kolacji do łóżka ostatnio przyniosłaś mi drugą kołdrę Obrażeni, ciche noce i
ciche dni, tak u
nas leci Przepychanka o
pozycję, kto pierwszy odezwie się punkt ma w
plecy Przyzwyczajenie to respirator dla związku Trzyma przy sobie nas tylko wspomnienie tego, jak było tu nam na początku Rutyna się wdarła, kurtyna zapadła, dobija nas martwa cisza Już nawet się nie pytamy nawzajem co słychać Stagnacja brak nas w
nas, zachowujesz się jak burak Gdy sama w
domu zamulam wirujesz na boku jak Uran To tyrania ty samcu alfa, dlaczego tylko ty możesz robić co zechcesz? Bo poza tobą mam jeszcze przyjaciół ty swoich olałaś jak żyło się pięknie Uległość to was cechuje, niczym nie różnisz się od innych kobiet (niczym) Jak dobrze przycisnę przeprosisz, nawet jak to ja zawiodę Wypominanie starych problemów jak brak argumentów w
dyskusji o
nowych Dobra, przyznaje się, przegrałem mecz, nie chcę już drugiej połowy Yin i
Yang rozerwane jak rdzeń, bo za daleko to zaszło Jak Słońce, przy którym pierwszy raz padło wiadome hasło Zerwanie jedynie to mamy w
planie a
później przychodzi nam zapomnienie Później cykl się zaczyna od nowa i
zmienia się tylko osoba, nie przebieg Nasze drogi się rozeszły, coś jak Y
mała Przeszliśmy wszystko już od adoracji do zerwania Każdy się wtedy błąka, tak jakby był banitą Krążąc od jądra Słońca, aż po lodowaty Tryton Nasze drogi się rozeszły, coś jak Y
mała Przeszliśmy wszystko już od adoracji do zerwania Każdy się wtedy błąka, tak jakby był banitą Krążąc od jądra Słońca, aż po lodowaty Tryton